Wtorek 14.04.2020
Witajcie Ważniaki. Dziś poproszę Was o rozwiązanie pewnej zagadki.
Na niebieskim niebie
Wielka, żółta kula,
Co przyjemnym ciepłem,
Wszystkich Nas otula. (Słońce)
Brawo! Świetnie poradziliście sobie z zagadką. Na jaka głoskę zaczyna się słowo „słońce”? Dziś przypomnimy sobie, jak wygląda literka s. Jakie jeszcze wyrazy rozpoczynają się na głoskę s?
Zadania do wykonania:
Środa 15.04.2020
Dzień dobry Ważniaki. Dziś nauczymy się piosenki. Powtórzcie za rodzicami jej tekst, a następnie wysłuchajcie piosenki.
„Kosmiczna wyprawa”
Kapitan gotowy,
Załoga w komplecie,
Rakieta się pręży
Do lotu jak ptak.
Już klapy zamknięte,
Skafandry dopięte.
Trzy, dwa, jeden, zero
I nareszcie: START!
Ref.: Wyprawa kosmiczna,
Kosmiczna wyprawa-
Nieziemska przygoda,
Cudowna zabawa!
Choć raz, choć raz
Pofrunąć do gwiazd,
W ten niezapomniany czas!
Już księżyc siwiutki
Cylindrem się kłania,
Już droga- ta mleczna,
Porywa nas w dal.
Tam gwiazdy się śmieją,
Planety szaleją,
A Ziemię nam przysłania
Błękitna mgła.
Ref.: Wyprawa kosmiczna….
Słoneczko promykiem
Pozdrawia znajomym,
Żegnają się z nami
I Wenus, i Mars,
Bo Ziemia już czeka
I tęskni z daleka.
To cud, że ją mamy
I ona ma nas!
Ref.: Wyprawa kosmiczna…
Link do piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=qM8uJj7O-MI
Zadania na dziś:
Czwartek 16.04.2020
Witajcie Ważniaki. Dziś proszę, abyście posłuchali uważnie opowiadania oraz spróbowali odpowiedzieć na kilka pytań.
Na imię mi Waluś. Ciągle marzę o tym, żeby mieć piękny samolot i latać, gdzie tylko dusza zapragnie.
Tymczasem tylko rysuję na papierze różne wspaniałe śmigłowce, odrzutowce, awionetki, szybowce, myśliwce i bombowce… A im dłużej rysuję, tym bardziej chciałbym latać.
Raz, kiedy nikogo nie było w domu, wziąłem wielki blok rysunkowy mojej starszej siostry Tereski, usiadłem na dywanie i kolorowymi kredkami narysowałem prześliczny samolot. Mówię wam, zupełnie jak prawdziwy.
I pomyślałem sobie:
„Jakby to było dobrze mieć taki samolot dla siebie i polecieć do cioci Eli, do Olsztyna.
To dopiero by się ucieszyła!”
Tak sobie pomyślałem, ale zaraz zmartwiłem się, bo przecież nie umiem nawet sterować.
Narysowałem więc pilota.
Mówię wam, piękny pilot, zupełnie jak żywy. Miał błękitny kombinezon lotniczy, błękitną pilotkę na głowie i w ogóle wszystko miał lotnicze. Nawet spojrzenie. Jednak czegoś mu brakowało…
Długo myślałem i myślałem, czego mu brakuje. Nareszcie zgadłem, że nie ma jeszcze wąsów. Dorysowałem mu wspaniałe, czarne wąsy.
A wtedy… o dziwo! Pilot nagle poruszył się, spojrzał na mnie i zapytał:
– Mój drogi, dlaczego dorysowałeś mi wąsy?
– Myślałem, że z wąsami będzie pan poważniej wyglądał – odparłem przerażony.
Pilot uśmiechnął się.
– Nigdy nie miałem wąsów, ale – jeżeli lepiej podobam ci się z wąsami, to pal licho, mogą zostać.
– Bardzo pana przepraszam – wyszeptałem. – Zdawało mi się, że każdy pilot powinien mieć wąsy.
– Głupstwo – roześmiał się przyjaźnie. – Zapomnijmy o tym, a teraz powiedz mi, dokąd chciałbyś ze mną polecieć?
Przetarłem oczy, bo zdawało mi się, że śnię. Ale nie śniłem. Przede mną stał żywy lotnik z czarnymi wąsami i tak na mnie patrzył, jakbyśmy się od dawna znali i niejeden lot razem odbyli.
– Przepraszam, czy pan jest prawdziwy? – zapytałem nieśmiało.
– Najprawdziwszy w świecie.
– A ten samolot jest prawdziwy?
– Słyszysz warkot silnika?
– Słyszę!
– Więc dlaczego zadajesz takie dziwne pytania? Powiedz mi lepiej, dokąd chcesz lecieć?
– Ja… – zająknąłem się, bo byłem wciąż ogromnie zdziwiony tym wszystkim. Po chwili jednak dodałem:
– Do cioci Eli.
– A gdzie ciocia mieszka?
– W Olsztynie, przy ulicy Bolesława Chrobrego.
Pilot zatarł z zadowoleniem dłonie.
– To świetnie, bo właśnie mam tam coś do załatwienia. Nie gap się tak na mnie, mój drogi, tylko wsiadaj. Za chwilę startujemy.
Nie chciałem wierzyć, lecz jak tu nie wierzyć, kiedy za chwilę znalazłem się w prawdziwym samolocie, z prawdziwym lotnikiem, i – jakby nigdy nic – unieśliśmy się w powietrze.. Wzbijaliśmy się coraz wyżej, coraz wyżej, a ja wychyliłem się z kabiny i patrzyłem, co się dzieje na dole.
Na dole chwilowo nic się nie działo, tylko wszystko było coraz mniejsze: domy jak zabawki, ulice jak ścieżki, a ludzie jak mrówki, które nie wiadomo dokąd idą.
Dopiero wtedy zaczęło się coś dziać, kiedy Tereska wróciła ze szkoły i zobaczyła, że rysowałem na jej bloku. Wybiegła do ogrodu, zadarła głowę, pogroziła mi pięścią i krzyczała. Na szczęście nic nie słyszałem, bo silnik okropnie warczał i byliśmy już bardzo wysoko.
Pytania do tekstu:
Zadania na dziś:
Piątek 17.04.2020
Dzień dobry Ważniaki. Dziś przygotowałam dla was pewien list. Posłuchajcie go uważnie.
Witajcie Smerfy!
Jestem Ufek i jestem kosmitą. Przybywam z Marsa. O Waszej planecie słyszałem tylko z opowiadań, ale coś się zdarzyło i wylądowałem tutaj zupełnie przez przypadek. Zwiedzałem piękny wszechświat swoim nieco już starym pojazdem kosmicznym- RAKIETĄ. Podziwiałem gwiazdy, różne planety, aż tu nagle usłyszałem dziwny świst- i mój pojazd kosmiczny niespodziewanie zaczął spadać. Jedynym ratunkiem było awaryjne lądowanie na Waszej planecie. Mam problem, bo moja rakieta jest zniszczona i nie mam jak wrócić do domu. A może wy potrafilibyście mi pomóc i zbudować dla mnie pojazd kosmiczny? Byłoby cudownie. Możecie do tego wykorzystać co tylko chcecie np. Karton po mleku, pudełko, papier.
Pozdrawiam, Wasz przyjaciel Ufek
Pytania dotyczące listu:
Zadania na dziś:
14 kwietnia 2020
ACTIVENET - sklepy internetowe, strony www - Marki, Warszawa